Szukanie pracy pod koniec roku – czy warto aplikować w grudniu?

To pytanie wraca każdego roku. Między Świętami a Nowym Rokiem wiele osób zakłada, że rynek pracy na chwilę zamiera. Że rekrutacje są wstrzymane, a wysyłanie CV w tym czasie nie ma większego sensu. Ten okres często traktowany jest jak zawodowa „pauza” — moment, w którym lepiej poczekać na styczeń.

Tymczasem z perspektywy rekrutacyjnej rzeczywistość wygląda na znacznie bardziej złożoną.

Mit „martwego okresu” w rekrutacji pod koniec roku

Przekonanie, że pod koniec roku nic się nie dzieje, ma swoje źródło. Faktycznie, wiele osób jest na urlopach, kalendarze spotkań świecą pustkami, a tempo procesów bywa wolniejsze. To jednak nie oznacza, że rekrutacje znikają.

Zmienia się raczej ich charakter.

Zamiast intensywnych kampanii i szybkich decyzji pojawia się więcej rozmów przygotowawczych, konsultacji i spotkań, które mają zbudować fundament pod działania w nowym roku. Firmy nie rezygnują z poszukiwań — dostosowują je do przedświątecznej rzeczywistości.

Inny popularny mit: „moje CV zginie w gąszczu innych aplikacji”. W praktyce nie ma to pokrycia w rzeczywistości. U nas, CV przeglądamy chronologicznie — od najstarszych do najnowszych. Jeśli aplikujesz 27 grudnia, Twoja aplikacja trafia do kolejki i zostanie przejrzana, gdy wrócimy do pracy. Nie ginie, nie jest pomijana. Po prostu czeka na swoją kolej — tak jak każda inna.

Co naprawdę dzieje się po stronie firm

Dla wielu organizacji końcówka roku to czas podsumowań i planowania. Domykane są budżety, analizowane potrzeby zespołów i podejmowane decyzje, które przez ostatnie miesiące pozostawały w zawieszeniu.

Często właśnie wtedy zapadają ustalenia dotyczące rekrutacji na pierwszy kwartał:

  • Kogo naprawdę potrzebujemy?
  • Jak powinno wyglądać to stanowisko?
  • Czy zakres obowiązków jest adekwatny do realnych potrzeb biznesu?

W naszej praktyce rekrutacyjnej w tym roku wiele procesów właśnie przed Świętami nabrało tempa. Na kilka dni przed przerwą mieliśmy mnóstwo rozmów z klientami o nowych stanowiskach — wszystko po to, by zdążyć opublikować ogłoszenia jeszcze przed Świętami i zacząć umawiać rozmowy z kandydatami na 23, 28 czy 29 grudnia.

Dlaczego taki pośpiech? Bo firmy wiedzą, że jeśli zaczną rekrutację dopiero w styczniu, realny start nowej osoby — uwzględniając okresy wypowiedzenia — może się znacznie opóźnić. A im wcześniej znajdą właściwego kandydata, tym szybciej będą mogli ruszyć z projektem, który już czeka.

Są też procesy na tyle pilne, że rekrutacja toczy się normalnym trybem nawet 28 czy 29 grudnia. Klienci liczą na rekomendacje kandydatów i rozmowy rekrutacyjne — dni między Świętami są dla nich regularnymi dniami roboczymi, bo potrzeba jest pilna.

Szczególnie dotyczy to firm zagranicznych tworzących oddziały w Polsce lub rozbudowujących swoje polskie zespoły. Rekrutacją zarządzają często osoby spoza Polski, które nie mają aż tak rozbudowanej tradycji wolnych dni pod koniec roku. Dla nich grudzień to normalny miesiąc pracy — i oczekują, że procesy będą toczyć się bez przestojów.

Co ten okres oznacza dla kandydatów

Szukając pracy między Świętami, warto zmienić perspektywę. To nie jest moment na wyścig ani na oczekiwanie natychmiastowych ofert. To raczej czas rozeznania i strategicznego przygotowania.

Jedna rozmowa może wystarczyć, by:

  • lepiej zrozumieć aktualną sytuację rynkową w swojej branży,
  • zweryfikować swoje oczekiwania płacowe i zawodowe,
  • nawiązać cenne kontakty, które zaprocentują w nowym roku,
  • wejść w styczeń z jasnym planem i konkretnymi możliwościami.

Dla wielu kandydatów to także moment refleksji — bez codziennego pośpiechu łatwiej odpowiedzieć sobie na pytanie, czego tak naprawdę szukają w kolejnym etapie kariery. Ta świadomość znacząco podnosi jakość późniejszych rozmów rekrutacyjnych.

Kiedy faktycznie warto poczekać

Warto też uczciwie powiedzieć: nie każdy proces ruszy wtedy pełną parą.

Jeśli ktoś liczy na szybkie decyzje, rozbudowane wieloetapowe rekrutacje lub natychmiastowe zatrudnienie — koniec roku może nie spełnić tych oczekiwań. Szczególnie w dużych korporacjach, gdzie procesy decyzyjne wymagają zaangażowania wielu osób, dynamika bywa rzeczywiście wolniejsza.

Świadomość tego pozwala uniknąć frustracji i lepiej zaplanować swoje działania. Czasem warto potraktować ten okres jako fazę rozpoznawczą, a nie finałową. Aplikuj teraz, ale buduj perspektywę stycznia czy lutego — nie najbliższego weekendu.

Inny rytm, te same decyzje

Rynek pracy nie zatrzymuje się na Święta.

Zmienia jedynie tempo i sposób działania. A czasem to właśnie wolniejsze tempo sprzyja lepszym decyzjom — takim, które są przemyślane, świadome i trwałe.

Szukanie pracy w tym okresie nie polega na intensywności, lecz na gotowości. Na rozmowach, które zapoczątkują procesy rozwijane już w nowym roku. Na byciu o krok przed tymi, którzy zaczną działać dopiero w styczniu, gdy rynek znów stanie się zatłoczony.

Czasem to właśnie te spokojniejsze, bardziej osobiste rozmowy stają się początkiem zmian, które naprawdę mają znaczenie. Nie dlatego, że były najgłośniejsze — ale dlatego, że były właściwe.

Jeśli chcesz wykorzystać ten czas, zaktualizuj swój profil na LinkedIn i odezwij się do 2-3 firm, które Cię interesują. Nie jako masowa aplikacja — jako świadomy sygnał, że jesteś gotowy na rozmowę.

Comments are closed.